- Znowu się przeprowadzam? Jak miło - odpowiedziałam do moich rodziców z wyrzutem.
- Słonko ale to już
ostatni raz, wierz mi już więcej razy się nie przeprowadzisz i zostaniesz u
cioci.
Kolejne obietnice
moich rodziców jeśli chodzi o moje miejsce zamieszkania nie zostały spełnione.
Za każdym razem, gdy zaklimatyzuję się w nowym miejscu musimy znowu się
przeprowadzić. Zaczyna mnie to powoli irytować, ale nic na to poradzić nie
mogę. Tym razem wyjeżdżam do cioci jakieś 4/5 godzin stąd. Zawsze miałam dobry
kontakt z nią, więc myślę, że nie będzie tak źle.
- Mia, co ty tak
długo robisz? - woła mój brat Simon.
- Jak myślisz, pakuję
się - odpowiedziałam mu równo głośno jak mi on zadał to pytanie.
- Siostra nie martw
się, będzie dobrze. Będę Cię odwiedzać, przecież wiesz jak lubię naszą ciocię.
- Wiem, że wcale jej
nie lubisz. Więc będę mogła pomarzyć, że Cię zobaczę.
- Ehh, będę to robić
dla Ciebie, wiesz o tym dobrze.
Z moim bratem zawsze
miałam dobre kontakty i mam nadzieje, że mój wyjazd ich nie zepsuje. Od małego
dziecka uwielbialiśmy ze sobą spędzać czas. Hmm, jak to powiedzieć no mamy dużo
wspólnego ponieważ Simon jest moim bratem bliźniaczym. Wyglądamy *prawie* tak
samo. Czarne włosy, oczywiście nasza kochana heterochromia. Tyle, że ja mam
fioletowo-niebieską, a braciak złoto-zieloną. Jednak muszę przyznać, że
zazdroszczę mu tych oczu. Są tak piękne, że można się wpatrywać w nie
godzinami. Może dlatego mój brat miał więcej dziewczyn niż ja chłopaków. Mam na
imię Amelia, ale mówią na mnie Mia. Mam 17 lat.
- Taksówka właśnie
przyjechała, kochanie - krzyczy mój tata.
- Już idę, tato.
Na te słowa zeszłam
posłusznie na dół i pożegnałam się z rodzicami oraz bratem.
- Możesz do mnie
dzwonić, każdego dnia i każdej nocy - uśmiechnął się wkurzająco Simon.
- Jasne, jasne wiem
wiem, że tak będziesz za mną tęsknić, że będziesz miał koszmary i posikasz się
ze strachu - w tym momencie zaczęliśmy się wspólnie śmiać i przypomniały mi się
stare czasy. Bawiliśmy się beztrosko i mogliśmy robić co nam się żywnie podoba.
Niestety czas nastał, żeby stać się bardziej dorosłym. Ja muszę wyjechać, Simon
zostaje i na tym moje życie polega. Przyzwyczaiłam się do tego, że muszę być
niezależna i starać sobie dawać rade sama.
- Mam dla ciebie niespodziankę,
córciu - powiedzieli zgodnie rodzice.
- Jaką? - zapytałam
ze zdziwioną miną.
- Pomyśleliśmy, że
będziesz potrzebować transportu do nowej szkoły - w tej chwili wyciągnęli
kluczyki do motoru - a wiemy, że bardzo lubisz motory, więc proszę bardzo.
Uścisnęłam rodziców
tak mocno jak tylko można i ostatecznie się pożegnałam. Przed posesją czekała już na mnie taksówka, która zawiozła mnie na dworzec. Wsiadłam do pociągu i
rozpoczęłam wycieczkę. Podróż była dość znośna i bardzo się cieszyłam na myśl,
że spotkam swoją dawno niewidzianą krewną. W swoim życiu przeszłam dużo, pomijając
oczywiście wszystkie przeprowadzki. Śmierć najlepszego przyjaciela, zerwanie z
chłopakiem. Oczywiście tęskniłam za nimi, ale nie mogłam pokazać, że jestem
słaba. Musiałam walczyć o dobro dla siebie i dla swojej rodziny. Dużo znajomych
uznawało mnie za dziwadło, że musiałam pracować wieczorami. Mnie to tak
szczerze nie ruszało, ale na myśl, że tyle ludzi myślało o mnie jak o jakimś
"dorosłym, który przestrzega wszystkich zasad" robiło mi się słabo.
- Witaj, ciociu! -
wbiegłam do domu i przytuliłam ją - jak ja za tobą tęskniłam!
- Oj kochanie ja za
tobą też - uśmiechnęła się i mocno również mnie przytuliła.
- Ile mam ci do
opowiedzenia, ale to zaraz. Mam dla ciebie prezent w zamian za twoją gościnę -
w tym momencie wyciągnęłam bukiet kwiatów i ulubione czekoladki mojej cioci.
- Jejku, dziękuje
słońce. Jesteś taka kochana i miła, z resztą jak zawsze. Teraz chodź, pokaże Ci
twój pokój.
Wspólnie z ciocią
poszłam na piętro. Były tam cztery pomieszczenia, jedna łazienka i trzy
sypialnie. Weszłyśmy razem do jednego z pokoi i doznałam zachwytu. Pokój był
koloru fioletowo-czarnego, takiego jakiego sobie wymarzyłam i miał duże okna.
Przy jednej ze ścian stało dużo białe łóżko z czarną kołdrą. A zaraz przy tym
"łożu" stały dwa stoliki, jeden z lampką, drugi pusty. Na przeciwko
tych pięknych rzeczy stało szerokie, ale za to wąskie biurko. Miało kolor
zielony i stała na nim kolejna lampka. Stałam jak oniemiała i uznałam, że muszę
się przebrać.
- Ciociu, przebiorę
się, zjem coś i pójdę spać - powiedziałam mrużąc oczy - jestem padnięta po
podróży. A z resztą jutro idę do nowej szkoły.
- Dobrze, dziecko. A
co chciałabyś na śniadanie? - zapytała mnie z niezwykłą troską.
- Cokolwiek ciociu,
wszystkie twoje dania są pyszne.
Po tych słowach
skierowałam się do walizki, wypakowałam się i przy okazji przebrałam się już w
pidżamę. Zeszłam na dół, gdzie czekała na mnie ciocia z kolacją. Jedząc,
rozmyślałam jaka jest moja nowa szkoła. Kogo tam zastanę, jacy będą tam
uczniowie. Mam nadzieję, że znajdę sobie jakichkolwiek znajomych. Po uczcie
skierowałam się do góry i zasnęłam rozmyślając. Budzik zadzwonił o 6.50,
wstając usłyszałam kroki.
- Pewnie ciocia już
wstała - pomyślałam. Ubrałam się w fioletowo-czarną koszulę, czarne rurki oraz
czarne trampki. Zeszłam na dół i usiadłam przy stole razem z nią. Zauważyłam,
że uśmiecha się, więc odwzajemniłam uśmiech.
- No, kochanie zaraz
powinnaś się zbierać bo się spóźnisz - upomniała mnie ciocia i słusznie bo
kompletnie o tym zapomniałam.
- Wiem. Strasznie się
denerwuję, ale dam radę - skierowałam uśmiech sama do siebie - idę, do
zobaczenia ciociu.
- Powodzenia słońce.
Wsiadłam na motor,
założyłam kask dla bezpieczeństwa i udałam się w stronę mojej nowej szkoły. Gdy
tylko dotarłam na miejsce, sprawdziłam czy faktycznie trafiłam do właściwej
szkoły. Zrobiło mi się słabo, gdy zobaczyłam nazwę oraz kolor szkoły. Różowe
liceum "Słodki Amoris".
- Zajebiście, różowe
liceum - mruknęłam pod nosem - będę tu się nieźle bawić. Nagle zobaczyłam
przechodzącą koło mnie białowłosą dziewczynę i zapytałam
- Hej! Jestem Amelia, możesz mówić mi Mia -
przedstawiłam się i uścisnęłam jej rękę - jestem nowa. Mogłabyś mi powiedzieć,
gdzie jest gabinet dyrektorki?
- Hej, ja jestem
Rozalia - podała mi rękę i uścisnęła ją również - jeśli chcesz mogę cię
oprowadzić po szkole.
- Jasne, czemu nie -
po tych słowach udałyśmy się w stronę wejścia do szkoły. Zaczęła po kolei od
sali gimnastycznej, szatni (oczywiście dla dziewczyn), dziedzińca, sali A i B
oraz sali biologicznej. Skończyłyśmy na gabinecie dyrektorki, gdzie chciałam
się udać.
- Dobra, teraz
zostawiam Cię w szponach naszej kochanej dyrektorki - uśmiechnęła się i
wycofała po cichu z korytarza. Weszłam i ujrzałam siedzącą sympatycznie
wyglądającą starszą panią, który strój był koloru różowego (już wiem, dlaczego
to liceum jest różowe), a włosy miała upięte w wysoki kok.
- Witam, nazywam się Amelia Brooks - przedstawiłam się uprzejmie.
- A to, panienka
dzisiaj przyjechała. Proszę usiądź - wskazała głową na krzesło - Teraz tylko
musisz iść do pokoju gospodarzy. Spotkasz tam Nataniela i poprosisz go, żeby
znalazł twoją teczkę z dokumentami.
- Oczywiście -
wstałam z krzesła i udałam się do pokoju gospodarzy. W tamtej chwili zdałam
sobie sprawę, że Rozalia nie pokazała mi pokoju gospodarzy. Nagle zobaczyłam
chłopaka, który miał czerwone włosy i był wysoki. "Raz kozie śmierć"
- pomyślałam.
- Hej! - krzyknęłam
do niego.
- Czego? - warknął.
- Możesz mi z łaski
swojej powiedzieć, gdzie jest pokój gospodarzy? Muszę zabrać dokumenty czy coś
- zapytałam.
- Pewnie szukasz,
naszego kochanego gospodarza Nataniela - uśmiechnął się złośliwie - Kastiel.
- Mia, miło mi -
uścisnęłam mu dłoń - To powiesz, bo jakoś chce mieć to za sobą.
- Ta, jasne. Drugie
drzwi z prawej - wskazał palcem na białe drzwi - Powodzenia, życzę.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pierwszy rozdział za sobą, jutro zapraszam na kolejny *-*!
I nie martwcie się, będzie równo długi...
Hyhy. I popracuję jutro również nad wyglądem bloga :D
/J.
Opowiadanie nieźle się zaczyna ^,,,^ jestem ciekawa jak się wszystko dalej potoczy ;*:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Weny ;**
Zdziwiło mnie, że dyrektorka kazała Amelce usiąść, a później zaraz wstać. Ale mimo to, opowiadanie zapowiada się ciekawie ;3 Kastiel taki miły i uprzejmy... Ciekawe co się pod tym kryje :D Pewnie będzie żądał zapłaty, czy coś w tym stylu xD
OdpowiedzUsuń