poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdzial trzeci "Spotkanie"





W trakcie snu przypomniało mi się, że muszę poprosić ciocię o podpis na dokumentach oraz pójść na bazar, żeby zrobić sobie zdjęcie. Szybko się przebrałam w ten zestaw i zeszłam na dół.
- Ciociu, mogłabyś mi to podpisać? - uśmiechnęłam się - Potrzebne jest mi to, żeby się tam uczyć.
- Nie ma sprawy, kochanie - odpowiedziała mi ze szczerym uśmiechem - będziesz chciała coś do jedzenia jak wrócisz?
- Mogłabyś mi zrobić parę kanapek. A przy kolacji opowiem Ci o mojej szkole.
- To się cieszę, a tak w ogóle czemu tak ładnie się ubrałaś?
- Muszę zrobić zdjęcie do dokumentów i idę teraz na bazar. Potrzebujesz czegoś?
- Nie, nie potrzebuję. Do zobaczenia.
- Na razie, ciociu.
Wyszłam z domu i powędrowałam w stronę bazaru. Oczywiście przeszłam się trochę bo nie wiedziałam gdzie jest ten fotograf, a bazar jest dość spory. Trafiłam do małego budynku z dużymi szerokimi oknami. Z racji, iż było już prawie ciemno bo zbliżał się zachód słońca przez te okna nie można było podziwiać w pełni słonecznego blasku. Ale za to można było podziwiać jego zachód co było też pięknym przeżyciem. Wtedy przypomniałam sobie jak to chodziłam z Jacobem, moim byłym po plaży. Było równie pięknie, ale to co piękne musi się kończyć niestety.
- Witam - usłyszałam ciepły i miły głos - co panienkę tutaj sprowadza?
- Chciałabym sobie zrobić zdjęcie do dokumentów - odpowiedziałam równie miło jak on, przynajmniej starałam się.
- Oczywiście, nie ma sprawy. Ponieważ jest pani moją ostatnią klientką na dziś dostanie pani rabat -20%.
- Na prawdę? Dziękuję bardzo.
Fotograf był bardzo miły i dlatego szybko skończyliśmy. Kazał mi wybrać dwa zdjęcia, które najbardziej mi się podobają. Gdy już wybrałam powiedział, że jedno dostanę w gratisie za to, że tak dobrze mu się ze mną pracowało. Uśmiechnęłam się do niego. W odpowiedzi odwzajemnił mi uśmiech. Zapłaciłam i wyszłam z salonu fotograficznego. Byłam zadowolona ze zdjęć i nie mogłam się nadziwić, że to na prawdę ja. Postanowiłam, że wstąpie do supermarketu i kupie sobie coś do przekąszenia na wieczór. Kupiłam dla mnie i dla cioci po drożdżówce i kupiłam też popcorn, ponieważ pomyślałam, że fajnie będzie spędzić wieczór razem z nią oglądając najstraszniejsze horrory, które mamy.
Myślałam nad tym co będę mogła powiedzieć cioci, a czego nie. Na pewno nie powiem jej, że byłam z Kastielem na dachu. Myślę, że spokojnie będę mogła jej powiedzieć za to o spotkaniu z Lysandrem, miłym dżentelmenem. Nie wiem czemu, ale jak powiedział
 "Nigdy nie spotkałem odpowiedniej dziewczyny, a raczej damy" uśmiechnął się do mnie szerzej. Nie wiem czy chciał ze mnie zadrwić, czy może chciał przez ten uśmiech powiedzieć, że mu się podobam? Czemu jak o nim myślę oblewają mnie rumieńce na policzkach? Nie możliwe, żebym mogła się zakochać, przecież to nie tak miało być. Miałam wieść życie szczęśliwej SINGIELKI. Z tych rozmyśleń obudził mnie czyichś głos.
- Witaj, Mia - uśmiechnął się do mnie białowłosy - Co ty tu robisz całkiem sama?
- Hmm, poszłam do fotografa zrobić zdjęcie do dokumentów i poszłam po coś do jedzenia - spojrzałam mu w oczy.
- Mhm, rozumiem. Może odprowadzę Cię do domu?
- Jasne, nie ma sprawy. Przynajmniej będziesz wiedział na przyszłość gdzie mieszkam.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i zaczęliśmy iść w drogę powrotną do mojego domu. Przez całą drogę milczeliśmy. Może nawet to i dobrze? Nie wprawiał mnie wtedy w zakłopotanie. Chociaż czułam jego wzrok na mojej twarzy, próbowałam się na niego nie patrzeć i nie przerywać tej pięknej ciszy. Niestety nie wiem co się stało, ale obróciłam głowę w jego stronę i zaczęłam się na niego patrzeć. Wyglądał tak przys... Mia! STOP! Przecież to twój przyjaciel. Chociaż... Nie wiem, sama czy do niego darze jakieś uczucie.
Wtedy zaczął lać deszcz i pobiegliśmy w stronę mojego domu. Miałam szpilki, które odmawiały posłuszeństwa, więc musiałam je ściągnąć i pobiec w bosych nogach.
Gdy dotarliśmy na miejsce zaczęliśmy się oboje śmiać.
- Lysander, nie pozwolę Ci iść w tą ulewę - powiedziałam - zostaniesz tu na noc.
- Al-le nie po-otrzebnie - w tym momencie oblał go rumieniec - pobiegne do domu.
- Nie, nie. Mamy jeszcze pokój gościnny, więc będziesz mógł tam spać.
- Na prawdę? Mam nadzieje, że nie zrobię Ci problemu.
- Ty? Mi? Nigdy.
Poszłam do góry, do pokoju mojej cioci i powiedziałam jej, że mój kolega przyszedł i będzie tu nocować bo jest ulewa. Powiedziała, że nie ma sprawy tylko ma spać w pokoju gościnnym nie u mnie. Odpowiedziałam jej uśmiechem i zeszłam z powrotem na dół, żeby przygotować kolację dla nas. Zrobiłam kilka kanapek z szynką i serem oraz po kubku kakao. Lysander wyrażał swoją wdzięczność na różne sposoby. Najpierw chciał posprzątać po kolacji, potem zaproponował, że jednak pójdzie do domu, ale powiedziałam mu, że jeśli tak zrobi obrażę i nie odezwę się do niego do końca roku. Oczywiście pomyślał, że faktycznie tak zrobię i posłuchał mnie. Posłusznie usiadł na kanapie w salonie i zaczęliśmy oglądać jakiś horror.
- Mia! Jadę do przyjaciółki, bo zaczęła rodzić! Wrócę za kilka dni! - krzyknęła ciocia.
- Dobrze! Tylko dzwoń czasem i pozdrów ją ode mnie! - krzyknęłam równie głośno jak ona, a przy tym przestraszyłam Lysandra.
- Dobrze, będę dzwonić! Tylko nie zajdź mi w ciąże, nie chcę kolejny raz jechać na niespodziewany poród!
- CIOCIU!
W tej chwili oboje z Lysandrem spojrzeliśmy na siebie i chyba pomyśleliśmy to samo "ONA OSZALAŁA".
- No dobrze, dobrze. To ja jadę, trzymaj się kochanie.
- Papa.
Jak tylko ciocia wyszła, poszłam do kuchni posprzątać po kolacji, ale Lysander powiedział, że mi w tym pomoże. Przyjęłam od niego pomoc i zaczęliśmy rozmawiać. Lys z natury nie jest gadatliwy, ale jak już zacznie nadawać to już tak ciągle. Nie przeszkadzało mi to. Lubiłam słuchać jego głosu, ponieważ był taki..taki.. uspokajający? Może nie użyłam dobrego słowa, ale na tą chwilę nie mogłam nic wymyślić. Nagle z rozmyślania obudził mnie dzwonek do drzwi.
- Pewnie ciocia czegoś zapomniała - powiedziałam. Spojrzał się na mnie, próbując 
powiedzieć "nie ma sprawy". Podeszłam i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam tam...
-----------------------

Zabawiłam się w Polsat. Haha, więc możecie zgadywać kto to jest.
Mogę wam powiedzieć, że to jest osoba, którą już poznaliście w tym opowiadaniu.
Miłego dzionka!
/J.

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawy rozdział :3 Mia bardzo szybko się zakochuje i po pierwszym dniu znajomości zaprasza chłopaka do domu... Yhmm xD

    OdpowiedzUsuń