poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział piąty "Imprezka"




Jak wstałam była ok. 5.30, więc postanowiłam już więcej nie zasypiać. Spokojnie i powoli oswobodziłam się z objęć Lysandra i wstałam. Pomaszerowałam do pokoju, aby zabrać rzeczy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, umalowałam się, uczesałam się i powędrowałam do kuchni, żeby zrobić chłopakom śniadanie. Pomyślałam, żeby Kastielowi zrobić jakieś świństwo, ale skoro to mój gość MUSZĘ być miła. 
- Hej piękna - wiedziałam, że to Kas bo Lys by tego na pewno nie powiedział.
- Hej brzydki - uśmiechnęłam się do siebie.
- Coś ty powiedziała?
- Powiedziałam brzydki? Oh, moja pomyłka. Chciałam powiedzieć najprzystojniejszy, najmądrzejszy człowiek na świecie - odpowiedziałam z sarkazmem.
- To fajnie, że tak o mnie sądzisz. Wreszcie coś zrozumiałaś.
Prychnęłam i podałam mu śniadanie. Chwile później przyszedł białowłosy i podziękował za śniadanie. Zaczęliśmy wspólnie jeść. Czerwonowłosy zaczął komentować jakie to niedobre, okropne i straszne. Za to Lysander zaczął komentować jego niekulturalne zachowanie przy stole, dziękowałam mu w myślach bo dzięki jego wykładowi na temat zachowania Kastiela, czerwonowłosy się przymknął i jadł dalej. Posprzątałam po śniadaniu i powiedziałam chłopakom, że czas zbierać się do szkoły. Kas powiedział, że pojedzie sam samochodem, a ja mam odwieźć Lysa na motorze.
- Nie! Nie wsiądę na to! - krzyknął.
- Czemu? Przecież to jest bezpieczne! Nie wierzysz mi? - zapytałam się.
- Wierzę Ci, ale nie wierzę tej maszynie! - burzył się.
- Złapiesz mnie w talii, jeśli się tak boisz - powiedziałam, nie wierząc co ja mówię.
- N-no dobrze - na te słowa widać było, że Lysander się zarumienił i postanowił zrobić tak jak powiedziałam. Dałam mu kask i oboje wsiedliśmy na motor. Tak jak mówiłam złapał się mnie w talii i pojechaliśmy w drogę do szkoły. Śmiałam się w duchu z zaistniałej sytuacji, ale to normalne, że się bał skoro nigdy nie jeździł taką maszyną. Po jakichś 15 minutach jazdy byliśmy na miejscu. Białowłosy tylko westchnął z ulgą, ściągnął kask i poszedł w stronę wejścia. Zrobiłam to samo i udałam się w stronę mojej szafki. Wzięłam książki od angielskiego i powędrowałam w stronę sali B.
- Mia! Czekaj! - krzyczał ktoś za moimi plecami.
- Hę? - odpowiedziałam znajomemu głosowi. To była Rozalia!
- Widziałam Cię z Lysandrem! Spał u Ciebie, czy jak?
- No przenocował u mnie bo zerwała się ulewa jak odprowadził mnie do domu.
- Spaliście razem?
- Roza! Wiesz co, przeżyłam upojną noc z chłopakiem, którego znam jeden dzień, plus do tego, że jeszcze Kastiel był u mnie.
- No nieźle, dwóch chłopaków naraz. Kobieto, zaszalałaś!
- Nie wyczułaś sarkazmu?
- Oczywiście, że wyczułam. Ale wolałam się upewnić. Dobra, ale to nie po to zaczepiłam Cię! Słyszałaś, że organizują bal zimowy?
- Nie. Dopiero weszłam do szkoły, więc...
- Idziemy! Prawda?
- A mam jakiś wybór?
- Niezbyt. Musisz iść!
- No to pójdę! Ale teraz muszę iść na angielski, na razie - uśmiechnęłam się i znowu zaczęłam wędrować do sali B. Cały czas myślałam o tym balu. Powinnam iść czy może się jakoś wykręcę? Z resztą skoro obiecałam Rozalii muszę iść, niestety. Nigdy nie lubiłam bali czy imprez w tym stylu. Najlepsze jest w tym jak się dowiedziałam, że trzeba przyjść z partnerem lub partnerką. Wtedy wiedziałam, że na pewno nie pójdę. Z racji braku partnera. Chociaż kto to wie? Może poznam kogoś i ten ktoś mnie zaprosi na bal? Skoro został jeszcze jakiś tydzień, może więcej do imprezy. Tak myślałam, że na kogoś wpadłam.
- Roza! Możesz mi powiedzieć czy koniecznie trzeba z kimś przyjść? - zapytałam się.
- No raczej, że trzeba! A co?
- No, bo może być z tym problem. Nie znam nikogo z kim mogłabym pójść.
- Nie bój się! Zaradzimy coś na to. Powiedz.. Mieszkasz z kimś?
- Chwilowo nie. Ciocia wyjechała na kilka dni do przyjaciółki.
- Idealnie! - uśmiechnęła się i natychmiast wyjęła telefon i zaczęła coś pisać. - Bądź gotowa na imprezę ok. 18.30, resztą ja się zajmę.
- Jak to?! Jaka impreza?!
- No, trzeba Cię poznać z większą ilością osób.
- Przyjdź do mnie ok. 17.30 to pomożesz mi przy organizacji.
- Nie ma sprawy! Twoja prywatna doradczyni Rozalia będzie w pogotowiu - uśmiechnęła się i pobiegła gdzieś. Wcześniej chciałam udać się na spacer do parku, ale z racji, iż białowłosa zepsuła mi plany musiałam wcześniej pójść do domu.

*****

Zaczęłam sprzątać cały dom, gdy skończyłam poszłam pod szybki prysznic.
Zorientowałam się, że nie powiedziałam Rozalii, żeby goście nie przynosili alkoholu!
Szybko chwyciłam za komórkę i wysłałam jej smsa o treści:

"Rozalia przekaż gościom, żeby nie przynosili alkoholu bo zabije. Nie chce mieć na pieńku z moimi sąsiadami, a zwłaszcza z policją.
Mia."

Gdy kliknęłam przycisk "Wyślij" odetchnęłam z ulgą. Po paru minutach dostałam od niej smsa o treści "Nie martw się. Zrobione, szefowo :)".
Postanowiłam szybko się przebrać, umalować się i uczesać. Po jakiejś godzinie byłam gotowa na przyjazd pomocy ze strony dziewczyny i jej koleżanek. Zbliżała się 17.30 i z niepokojem czekałam. Czekałam. Czekałam. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, więc krzyknęłam "PROSZĘ!". Wstałam i podeszłam do drzwi, zobaczyłam tam Rozę oraz trzy jakieś inne dziewczyny.
- Wow, dziewczyno mówiłam, żebyś się ładnie ubrała, ale nie aż tak - powiedziała białowłosa - Tak w ogóle, dziewczyny poznajcie Mie Brooks. Julia to jest Violetta, Iris oraz Kim.
- Hej, na prawdę wyglądasz przepięknie - powiedziały zgodnym chórem.
- Dzięki, wy też wyglądacie zjawiskowo - powiedziałam i zaprosiłam je gestem do salonu - tu możecie usiąść sobie na kanapie, albo zrobić coś innego.
- Na przykład nam pomóc - wtrąciła się Roza - Kim i Viola zajmą się muzyką okej?
A reszta idzie ze mną do kuchni.
- Jasne, szefowo - odparłyśmy i zabrałyśmy się za pracę. Razem z Rozą i Iris poszłyśmy do kuchni i zabrałyśmy się za przygotowanie jedzenia dla gości. Jakoś się wyrobiłyśmy w tą godzinę. Przygotowałyśmy małe pizze, deser bananowy, mufinki, wrapy z tortilli, lekką sałatkę z owocami oraz tosty z ziołowym omletem. 
- Jakbym mogła zjadłabym to od razu - odparłam z slinką na ustach.
- No musisz zostawić to dla gości, nie masz innego wyboru - dziewczyny zaczęły się ze mną śmiać.
- Hej! A muzyka gotowa? - zapytałam się Kim i Violetcie.
- Jasne, że gotowa. Co nie wierzysz w nas? - odparły.
- Jasne, że wierze. Ale wole się upewnić, prawda?
Na te słowa dziewczyny włączyły wspaniałą muzykę. Wiedziałam, że dadzą radę. Ucieszyłam się i poszłam otworzyć drzwi pierwszym gościom mojego przyjęcia. Oczywiście nie miałam pojęcia kim oni są, ale o to chodziło, żebym poznała więcej ludzi. Zauważyłam kilka znajomych twarzy, ale znałam je tylko z widzenia. Choć zauważyłam również twarze Lysandra, Kastiela oraz Nataniela. Chciałam do nich podejść, ale ktoś mi w tym przeszkodził.
- Jula! Poznaj bliźniaków! - krzyknęła białowłosa.
- Witajcie na mojej skromnej imprezce - odparłam - Mia jestem.
- Hej. Ja jestem Alexy, a to mój brat Armin - widać było, że różnią się od siebie. Alexy miał niebieskie włosy, szare oczy oraz luźny styl. Armin za to miał czarne włosy (tak jak ja, huh), niebieskie oczy oraz podobny styl do swojego brata. - Ładnie wyglądasz, Mia.
- Dzięki... Wy też nieźle - odparłam z uśmiechem - jak się bawicie?
- Wspaniale. Wspaniałe jedzenie - odparł Armin - kto je przygotowywał?
- Ja, Rozalia i Iris. Cieszę się, że wam smakuje.
- A mój brat tylko o jedzeniu myśli.. - powiedział z wyrzutem niebieskowłosy - A muzyka? Kto ją przygotował?
- No to już nie nasza zasługa. Musicie podziękować Kim i Violetcie.
- Chętnie podziękujemy. Tak w ogóle dzięki za zaproszenie.
- Nie zajmowałam się tym. To naszej kochanej Rozie musicie podziękować.
- Jasne, dzięki jeszcze raz! - krzyknęli - Idziemy się bawić dalej! Na razie!
- Pa!
Zaczęłam szukać mojej przyjaciółki oraz chłopaków. Chciałam im podziękować za przyjście na imprezę. Nie mogłam ich znaleźć, więc postanowiłam pójść na chwilę do łazienki, żeby poprawić makijaż. Gdy wychodziłam z łazienki wpadłam na Lysandra i Kastiela.
- Hej chłopaki - przywitałam się - jak podoba się wam impreza?
- Hej...? - odparli ze zdziwieniem - A my się znamy?
- No raczej, że się znamy. Mia Brooks? Coś wam to mówi? - odpowiedziałam z jeszcze większym zdziwieniem na twarzy.
- Boże... - krzyknął czerwonowłosy - Sorry. Nie poznaliśmy Cię.
- Nie ma sprawy - powiedziałam. - w ogóle nieźle wyglądacie.
- Dzięki, ale ty jeszcze piękniej - odparł Kastiel.
- Wiesz, nie musisz się podlizywać.
- Ale on mówi prawdę - powiedział białowłosy - na prawdę pięknie wyglądasz.
- Dzięki - odparłam z rumieńcem na twarzy. Coraz bardziej czułam pieczenie na policzkach - Dobra, chłopaki. Ja idę poznawać moich gości, ponieważ nadal nie znam połowy.
- Jasne - powiedzieli - spotkamy się później.
- Z pewnością - uśmiechnęłam się do nich i odeszłam. Na imprezie poznałam Alexy'ego, Armina, Melanię, która pomaga Natanielowi przy pracy i wiele innych ciekawych osób. Niestety nikt nie wpadł mi w oko jeśli chodzi o bal. Czułam się zawiedziona, ale co mogłam poradzić? Może po prostu nie nadaję się do tego?
Nagle spośród wielkiego tłumu pokazał się... mój były Jacob.
- Cześć - uśmiechnął się do mnie - wyładniałaś przez te pół roku.
- Za to ty wręcz przeciwnie wiesz? - odpowiedziałam z pogardą.
- Oj, no już malutka...
- Nie nazywaj mnie tak. Nie jestem z tobą.
- No i co z tego? Przecież możemy do siebie wrócić...
- Haha, dobry żart. Chyba w twoich snach. Co Anastazja Ci się znudziła?
- Wiesz.. No tak. Nie była interesująca, ale za to ty..
- Nie jestem z tobą i nie będę. Nie mam zamiaru tracić swojego czasu na takiego dupka jak ty.
- Mia, kochanie. Ale ja chcę to naprawić - nagle się do mnie przybliżył. Modliłam się, żeby ktoś mi pomógł. Niestety tak się nie stało. Zaczął składać na mojej szyi namiętne i bolesne dla mnie pocałunki. W ogóle mi się to nie podobało. Chciałam, żeby przestał. Szarpałam się, krzyczałam, próbowałam robić wszystko, żeby przestał. Starania poszły na marne. Nagle zobaczyłam, że ktoś go trzyma za nadgarstek.. Kastiel!
- Nie widzisz, że ona nie chce? - warknął czerwonowłosy - Czy może ja Ci mam to pokazać?
- Spokojnie, stary - odparł Jacob - my się znamy.
- No i co z tego, że się znacie? Zobacz. Nie widzisz, że ona płacze?
- Szczerze mówiąc mało mnie to obchodzi.
- Doprawdy? Mnie za to mało obchodzi, że zaraz Cię wyrzucę stąd. Sam wyjdziesz czy mam Ci pokazać drzwi?
- Dobra, dobra. Już wychodzę. A ty - wskazał palcem na mnie - policzymy się jeszcze.
- Tak, pewnie - powiedziałam z sarkazmem.
- Nic Ci nie jest? - zapytał mi się z troską.
- Nie nic mi nie jest. Dzięki, że mi pomogłeś.
- Dla pięknych kobiet, mogę zrobić wszystko - uśmiechnęliśmy się do siebie - zatańczysz?
- Z chęcią.
Wspólnie poszliśmy na parkiet, zanim zaczęliśmy tańczyć poprosiłam Kim, aby włączyła jakiś wolniejszy kawałek. Jak ją poprosiłam tak zrobiła. Chłopak objął mnie w talii i przyciągnął do siebie. Czułam bicie jego serca, biło tak.. szybko. Cieszyłam się, że mam takich przyjaciół jak Kastiel, Lysander czy Roza. Postanowiłam spojrzeć w jego pełne troski i delikatności czekoladowe oczy. Zarumieniłam się i to nawet bardzo. Miałam nadzieję, że nie zauważył tego. W jego ramionach czułam się jak księżniczka, która tańczy ze swoim księciem. Byłam tak zafascynowana jego dotykiem, że nawet nie zauważyłam kiedy piosenka się skończyła i Kastiel puścił mnie.
- Dziękuje za taniec - uśmiechnął się i odszedł. Po jakiś 15 minutach impreza się skończyła i wszyscy się rozeszli. Byli bardzo zadowoleni, że mnie poznali. Byłam tak samo szczęśliwa jak oni. Po skromnym przyjęciu posprzątałam i położyłam się do łóżka. Ciągle myślałam o zajściu na imprezie z czerwonowłosym. Miałam mętlik w głowie. Nie wiedziałam czy powinnam się cieszyć czy płakać. Może miałabym być jego kolejną zdobyczą, której pozbędzie się po paru dniach? Nie byłam pewna uczuć co do jego mościa, ale postanowiłam, że tą zagadkę rozwiąże później. Postanowiłam, że zasnę i dam sobie spokój na dziś. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień...




--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kolejny rozdział już za nami! Zauważyłam, że wyświetlenia podrosły z czego się ogromnie cieszę! Dziękuje wam!
Jak widzicie akcja się rozkręca. Postanowiłam, że napiszę też coś o naszych bohaterach. Z racji, iż wybrałam heterochromię, która praktycznie nie występuje zdjęcie naszej bohaterki i jej brata będzie inne, ale tylko ze względu na oczy.
Miłego dzionka!
/J.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz