Każdy z nas spotkał się z motywem badboya w opowiadaniu.
Można mówić, że to jest przereklamowane i tandetne. Zgadzam się z tym w stu procentach.
Kastiel jest właśnie takim chłopakiem.
Niedostępny, chamski i wredny. Coś wam to mówi, prawda?
Każde jego zachowanie ma jednak powód. Los dotknął go bardzo mocno, nieraz spotkał się z wielkim rozczarowaniem i bólem, więc takie słowo jak szczęście jest dla niego abstrakcyjne i zupełnie nie zrozumiałe. Za każdym razem widząc radosne twarzy swoich rówieśników, obdarza ich nieprzyjemnym spojrzeniem i ma ich dość. Nikt nigdy nie widział jego szczerego uśmiechu ani nie słyszał jego śmiechu. Nie dopuszcza do siebie nawet swojego najlepszego przyjaciela, Lysandra, który jako jedyny próbuje mu pomóc.
Nieszczęśliwa dziewczyna, która ukrywa się codziennie pod maską optymistki, z wielką chęcią do życia. Uśmiecha się, żyje jak każda normalna nastolatka, lecz ma kilka zmartwień.
Od samego początku swojego życia musiała radzić sobie sama. Mieszkanie w domu dziecka z brakiem miłości rodzica i czułości sprawiło, że ona sama nie umie tego dać. Przez jej gardło nigdy nie mogły przejść dwa słowa. Niby każdy umie je powiedzieć, ale jednak..
Ma jedną przyjaciółkę, która w całości rozumie jej problem, lecz nie może sprawić, że na jej twarzy pojawi się piękny i szczery uśmiech, który widziała kiedy nasza bohaterka była jeszcze małą dziewczynką, która nie martwiła się, nie doznawała żadnych trosk i żadnych podobnych rzeczy.
Dwie podobne osoby.
Dadzą sobie ze swoimi problemami?
Pozwolą do siebie zbliżyć kilka innych osób?
A może poznają takie uczucia jak szczęście i miłość?
Kto wie..
***
Napisany prolog nowego opowiadania. Mam nadzieję, że wam się spodoba a mi się uda wytrwać i zbytnio nie przyśpieszać akcji.
Kocham was, Julia xx :)